Mocno zbudowany chłopak, inteligentny i zdecydowany ma szanse (pod warunkiem uprzedniej dużej ogólnej praktyki narciarskiej), by w wieku 19 czy 20 lat uzyskiwać rezultaty nie gorsze niż ci, którzy karierę zawodniczą rozpoczęli o wiele lat wcześniej. Liczne doświadczenia narciarzy i narciarek w wieku szkolnym i uniwersyteckim potwierdzają prawdziwość powyższej teorii. Autorzy są nawet przekonani, że entuzjazm, niezbędny element charakteru sportowca, wykształcony jest w najwyższym stopniu w wieku studenckim. Entuzjazm narciarza wywodzi się głównie z czynionych postępów, z przekroczenia pewnych granic. Wolne, stopniowe osiąganie sukcesów ma na entuzjazm wpływ wręcz fatalny. Jest to prawda o tyle, o ile wiek dojrzały jest wiekiem wyboru „wszystko lub nic”. Narciarstwo zawodnicze uprawiane od wielu lat staje się rutyną i może w wieku dojrzałym powodować znudzenie lub nawet zostać zaniechane, podczas gdy odkryte niedawno łatwo staje się obiektem wyjątkowego zainteresowania. Problem cudownych dzieci można również rozpatrywać z punktu widzenia techniki wykonywanych ruchów. Dzieci trzeba podzielić na grupę tych, które osiągnęły wysoką klasę w narciarstwie dzięki ogromnej praktyce na trudnych trasach (stromych, muldziastych, zlodzonych, ze zróżnicowanymi śniegami i przy tym trudnych) i tych, które opanowały zespół ruchów tylko i wyłącznie przez stałe naśladowanie ojca, byłego mistrza lub instruktora czy trenera. Pierwsza grupa daje maksymalne rokowania na przyszłość. Oczywiście dzieci te również naśladowały takie czy inne wzory i przyjęły je za podstawę techniczną, ale dzięki doskonałej plastyczności ich młodych komórek nerwowych, potrafiły przekształcić i dostosować te wzory do własnych potrzeb lub nawet zmodyfikować je i udoskonalić technikę. F. Bonlieu w 1952 r., G. Perillat w 1956 r. i J.-Cl. Killy w 1962 r. stanowią tego typu przykłady i trzeba przyznać, że wyznaczyli oni nowe etapy techniki narciarskiej.