Przede wszystkim starajmy się wyczuć kontakt stóp z zelówką, buta. Sztywność i kształt butów obejmujących stopy na wysokości kostek i w ich okolicy skłaniają nas do traktowania nóg jako sztywnego bloku. Bez zadania sobie trudu wyczucia jak stopy ulokowane są w butach, narażamy się na poruszanie (co zresztą robi wielu średnio zaawansowanych narciarzy), tak jak gdybyśmy mieli nogi, lub co najmniej stopy, z drewna. Ugnijmy nieco stawy skokowe, kolana i tułów. W takiej pozycji wyczujmy napięcie mięśni łydek, ud, pośladków i pleców utrzymujące równowagę. Mięśnie te grają taką rolę, jak resory i amortyzatory w samochodzie. Starajmy się wyczuć ich istnienie, jednak nie napinajmy ich. Zachowajmy 20—30 cm odstęp pomiędzy nartami. W tej pozycji odruchy stworzenia dwunożnego, jakim jest człowiek, mogą ujawnić się w maksymalny sposób. Zachowajmy całkowitą wzajemną niezależność obydwóch nóg, a dzięki temu dużo szybciej opanujemy umiejętność hamowania i skrętów na nartach. Wzrok skierujmy daleko przed siebie, ręce utrzymujmy w pozycji dość wysuniętej w przód, prawie na wysokości pasa i tak, by dłonie znajdowały się w polu widzenia. Strzeżmy się spoglądania na dzioby nart podczas zjazdu. Ta drobna i śmieszna wada narciarza początkującego występuje u ponad 30 % dobrych narciarzy, stając się ich stałym utrapieniem.