woman in blue leggings and black tank top doing yoga

BĄDŹMY DOBRYMI NARCIARZAMI

W zasadzie posiedliśmy już umiejętność zmiany kierunku jazdy na prawie wszystkich stokach (z wyjątkiem bardzo stromych i oblodzonych), utrzymując narty prawie równolegle. Czasem mamy jeszcze kłopoty z wąskim prowadzeniem nart. Umiemy już na łatwych stokach wykonywać śmigi o szerokim śladzie, pomagając sobie rytmicznym i dobrze wyważonym wbiciem kijka, odciążając przy każdym skręcie narty. Potrafimy jadąc po stokach oblodzonych przyjąć układ, a jadąc w terenie muldziastym (pod warunkiem umiarkowanej prędkości jazdy) stosować wyprzedzenie, tzn. obrócić tułów od stoku przed wbiciem kijka po to, żeby dzięki następnie wykonanemu zejściu w dół wprowadzić narty w skręt. Mimo opanowania rozlicznych umiejętności, daleko nam jeszcze do artyzmu narciarzy potrafiących jechać śmigiem na najtwardszych i najbardziej oblodzonych stokach, wyrzucając przy każdym za krawędziowaniu nart fontanny pyłu śnieżnego; zdolnych z niedościgłą elegancją pokonywać pola głębokiego i puszystego śniegu i bezpiecznie przemykać się, stale przyklejeni do śniegu, przez najbardziej skomplikowane labirynty muld. To, czego najbardziej nam brakuje to kilku elementów techniki, bez których ukształtowanie dobrego narciarza jest niemożliwe. A więc po pierwsze gra krawędzi (którą poznamy przy okazji śmigu hamującego i krystianii z przeciwskrętem), po drugie odciążenie nart (którego początki poznaliśmy starając się opanować zasady śmigu), po trzecie pójście w przód (które połączone z przyswojonymi już ruchami, zapewni nam sprężystą oszczędną pracę nart). Elementy te poznamy i opanujemy tylko pod warunkiem ciągłego treningu w bardzo urozmaiconym, zarówno pod względem śniegu, jak skali trudności terenie, przy czym każdym warunkom odpowiada jeden i tylko jeden rodzaj ruchu szczegółowo dostosowanego do napotykanych trudności. W ten sposób po pewnym czasie posiądziemy umiejętności kompletne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *