W zjeździe jest to prawie niemożliwe, bo narty jak już wiemy, nie zostały skonstruowane do jazdy na wprost. Wąskie pod wiązaniem, szersze o ok. 2 cm w dziobach i o ok. 1 cm w piętkach. Całe szczęście, że mają na ślizgach wzdłuż wyżłobiony rowek, działający stabilizująco. Wyżłobienie to ma szczególnie duże znaczenie podczas jazdy w głębokich śniegach, prawie jednak żadnego, gdy jedziemy po lodzie. Wskazane jest, by krawędzie rowka wykonane były z twardszego niż reszta ślizgu tworzywa. Lekka wklęsłość ślizgu nart szczególnie w dziobowej partii, bardzo pomaga w ich prowadzeniu po prostej, pociąga jednak za sobą niebezpieczeństwo nieoczekiwanych zahamowań lub błędów krawędzi w czasie skrętów. W efekcie można ją zalecać lub nie, zależnie od „osobowości” każdej pary nart. Rozluźnienie stawów skokowych, jedyny środek zdolny zapewnić nam doskonałą równowagę, jest również ważnym, lecz nie jedynym warunkiem uzyskania maksymalnego poślizgu nart. dodatkowym i niebagatelnym warunkiem jest maksymalna ruchomość kolan w płaszczyźnie czołowej. Mimo rozluźnienia stawów skokowych nie będziemy oczywiście zdolni do skompensowania wszystkich ruchów bocznych, wynikających z drobnych nierówności trasy. Buty o coraz sztywniejszej to konstrukcji ograniczają te możliwości do pewnych niewielkich granic, powyżej których rolę kompensatorów muszą przejąć kolana, swobodnie przesuwające się z lewa na prawo i z prawa na lewo. Możliwość wykonywania kolanami ruchów poprzecznych zależy od względnego rozluźnienia niektórych mięśni pasa biodrowego (chodzi tu o mięśnie skręcające uda, a dokładniej o nie obciążone w czasie jazdy szerokim śladem mięśnie pośladkowe średnie, mięśnie prostowniki, jak np. wielki pośladkowy, dla utrzymania pozycji stojącej są napięte).
