Zdecydowaliśmy, że weźmiemy udział w zjeździe. Uprzednio zasięgnęliśmy rady czy trasa przejazdu leży w zasięgu naszych możliwości. Jeżeli organizatorzy zapewnili nas że tak, wówczas cały przeznaczony do treningu czas spędzamy na trasie. Dla zapamiętania generalnego charakteru i przebiegu trasy przejedziemy ją w całości. Podzielimy trasę na odcinki z wyborem miejsc, gdzie wydaje nam się możliwe hamowanie. Wypróbujmy następnie każdą część trasy osobno, stopniowo powiększając szybkość przejazdu, z kolei połączmy sąsiednie odcinki, początkowo po dwa, potem po trzy, wreszcie przejedźmy całą trasę ponownie. Poprzez te kolejne próby dysponujemy już elementami niezbędnymi dla ustalenia planu batalii: np. do pierwszego skrętu zachowuję wysoką pozycję, przed skrętem hamuję pługiem, przejeżdżam dwa ciasne skręty bez ześlizgu, następnie z maksymalnym ześlizgiem i ostatni kawałek „na jajo”, po prawej stronie trasy. W ten sposób sformułujmy plan przejazdu trasy u uwzględnieniem nawet takich szczegółów, jak niespodziewany opad śniegu w dniu zawodów i zmiana jego nośności. Przede wszystkim nigdy nie decydujmy się na pokonanie w czasie zawodów trasy z większą niż na treningach szybkością. Zjazd nie może być ryzykanctwem, na jedną szansę sukcesu mielibyśmy co najmniej 10 szans na katastrofę. doskonały poziom w zjeździe możemy osiągnąć jeżdżąc stale w granicach możliwości.